Pod Twym okienkiem uśmiechniętym
W grzędach fasoli, w krzaku mięty
Słonecznik wielki stał.
I cały dzionek bez pamięci
Ciągle za słońcem głową kręcił,
Bo taki zwyczaj miał.
Graj, graj, graj kapela
Dźwięcz i brzęcz polny koniku,
Pośród trwa suchego ziela
Pieśń o wielkim słoneczniku!
Aż w jeden śliczny dzień sierpniowy
Przyszło mu raptem coś do głowy –
Że nie chce już tu rość.
Że go okropnie głowa boli,
I że do Chin wyjechać woli
I że ma tego dość!
Graj....
I wyrwał się na jednej nodze
Choć ogród rosą płakał srodze
I kiwał głową mak.
Tylko spytały się ogórki,
Czy Chiny widać zza tej górki,
Bo jak tam trafić, jak?
Graj...
Lecz gdy obejrzał się zza płota
raptem odeszła go ochota
uciekać w siną dal...
i nie żal było mu kapusty,
ani makówki głowki pustej,
lecz Twego okienka żal!
Graj....